Sanka na dawnych fotografiach

XVIII wiek


– Matko Boża Sanecka musisz mi pomóc! Tak wiele znaków obok Twego ołtarza świadczy o tym, że Ty tu pomagasz. Musisz mi pomóc wyprosić zdrowie dla mojej siostry!

Sanka to niewielka miejscowość położona niedaleko Krakowa. W centrum wsi, na niewielkim wzgórzu, znajduje się stary kościół św. Jakuba Apostoła datowany na rok 1325. Pisze o nim już kronikarz Jan Długosz: na górze widnieje kościółek z białego kamienia. Co skłoniło Pana Zygmunta Świerczowskiego, sekretarza królewskiego Zygmunta III, aby wybrał to miejsce i ufundował w tym miejscu kościół? Nie wiadomo. Może malownicze położenie? Może wspaniałe widoki, gdyż, przy ładnej pogodzie, można stąd oglądać panoramę Tatr? Trudno dziś domniemywać przyczyn faktem jest, że świątynia powstała.

Kościół jest pod wezwaniem św. Jakuba Starszego, który jest patronem nie tylko kościoła, ale całej saneckiej parafii, jednak w głównym ołtarzu króluje Matka Boża. Warto zaznaczyć, że od początku tak nie było. Przesądziło o tym pewne szczególne wydarzenie. Wieść ustna niesie, że tutejsza dziedziczka, nie mogąc mieć dziecka, przychodziła do tego kościółka przed boczny ołtarz Matki Bożej, znajdujący się niedaleko ambony w bocznym ołtarzu, by prosić o dar życia. Ośmioro dzieci urodziła owa pobożna niewiasta, ale wszystkie umierały. Podanie głosi, że pewnego pięknego dnia korne prośby dziedziczki zostają wysłuchane. Na świat przychodzi piękne, zdrowe dziecko. Włodarka, nie zwlekając prosi o pozwolenie przeniesienia cudownego obrazu Maryi z ołtarza bocznego do głównego.

W kronice parafialnej pod rokiem 1844 znajduje się taki oto wpis: Kazałem oblakierować ołtarz poboczny od strony północnej dla Matki Boskiej – kosztem pewnej osoby – który to obraz po dwóch latach dla większej czci do wielkiego ołtarza został przeniesiony, a obraz św. Jakuba na Jej miejsce umieszczony.

W roku 1874 ks. proboszcz Ignacy Wojs, podejmuje się renowacji kościoła, ołtarzy i obrazów. To on opisuje w kronice, że obraz Matki Bożej pochodzi z 1774 roku. Obraz NMP w Ołtarzu Wielkim malowany na drzewie z roku 1774, nie wiadomo przez kogo, na desce – wskutek pęknięcia deski okazała się szrama i był zębem czasu nadwyrężony.

Okazuje się jednak, że informacje te nie są do końca prawdziwe. Pierwszy opis obrazu Matki Bożej, jaki znalazłem, pochodzi z roku 1725. Ksiądz proboszcz Michał Chmurzyński w inwentarzu kościoła saneckiego zapisał takie słowa: na obrazie Matki Boskiej znajdują się korony dwie srebrne i sukienka drewniana. Pod rokiem 1736, w tejże kronice, znajdujemy wpis, że sukienka owa została posrebrzona. W tym samym roku kilka wierszy dalej odnotowano także, że Franciszek Marzec oddał do obrazu koralików drobnych nitek trzy. Jadwiga Majowska dała koralików cztery nici. Agnieszka Steckowa koralików cztery nici. Anna Sękowa dała do obrazu Matki Boskiej koralików sześć nici. Ponadto lampę z blachy mosiężnej do ołtarza Beatissima ofiarował Michał Rzeszutko.

Śledząc dalej losy obrazu pod rokiem 1760, także w opisie inwentarza kościoła, jest mowa o trzech ołtarzach: Wielkim poświęconym św. Jakubowi Apostołowi, drugim poświęconym Beatissima „łaskami słynący” i trzeci oddany św. Annie. Te dwa ostatnie obrazy są zasuwane, malowane na desce. Dosłowny wpis: oba zasuwane, wszystkie na tablicach malowane. Ponadto widnieje dopisek, że na ołtarzu Beatissima znajduje się sukienka drewniana wysrebrzona.

Sześć lat później w roku 1766 zapisano informacje o ołtarzu św. Jakuba, na którym stoi drewniane cyborium, wyzłocone (możemy przypuszczać, że chodzi tu o ołtarz główny) drugi Beativirgina łaskami słynący z zasuwą drewnianą i ołtarz św. Anny, także z zasuwą drewnianą. Te wszystkie obrazy w ołtarzach – jak zaznacza autor – na drewnianych tablicach są tylko malowane. Sukienka Matki Boskiej także na drewnie wysrebrzona. Dowiadujemy się ponadto, że przy ołtarzu Maryi znajduje się ambona, a przy wielkim ołtarzu zakrystia murowana bardzo szczupła. Wszystko to zgadza się z wcześniejszymi opisami. Niestety ambona po dzień dzisiejszy nie zachowała się . Wskazuje się tylko jej miejsce, obecnie przy bocznym ołtarzu św. Jakuba Apostoła.

Dalsze wpisy ukazują wielki kult Matki Bożej. Zapisano w roku 1766: Ofiarowano firanki do ołtarza Matki Boskiej. Inna osoba zaś; Dała materiał na antypendium. Natomiast Wielmożny Kolator darował materiał w paski żółte i czerwone, a dziewka Magdalena od kowala, oddała koralików nitek drobniutkich 7, z dużymi paciorkami 2.

Niestety, ale historia saneckiego kościoła ma też bolesne karty. Bardzo często dochodziło do włamań i kradzieży. Świadczy to o tym, że musiało tam znajdować się wiele cennych rzeczy. W 1776r. złodzieje włamują się do kościoła i kradną koraliki, które były na obrazie i srebrne korony – dosłownie kronikarz pisze – srebrne z Pana Jezusa.

W roku 1790 ówczesny ksiądz proboszcz zapisał: sprawiłem sukienkę na ołtarz Matki Boskiej, a w 1793 r. dodaje: po okradzeniu tego kościoła sprawiłem proprio sumptu sukienkę w ogniu wysrebrzoną na obraz św. Jakoba, a drugą takąż na obraz Matki Boskiej obydwie z miedzi.

XIX wiek


Z dalszych wpisów do kościelnej kroniki możemy wnioskować, że kult Matki Bożej Saneckiej coraz bardziej umacnia się i rozszerza. Pod rokiem 1830 odnajdujemy wpisy, które to potwierdzają: Marek Dula włościanin z Frywałdu dał koralików drobnych nitek 4 do kościoła i chce, aby na obrazie Matki Boskiej były powieszone. Tenże sam dał do kościoła obrus na ołtarz Matki Boskiej z płótna lnianego. Rok później pod datą 28 czerwca 1831 roku znajduje się wpis: firanki z muślinu białego (…) zrobiła na obraz Matki Boskiej W.J. Pani Apolonia Wojciechowska Dzierżawczyni Sanki południowej. Stronice dalej: 29 lipca koralików drobnych nitek dwie na obraz Matki Boskiej dał W.J Pani Aniela Wojciechowska Dzierżawczyna Sanki południowej.

Dary do obrazu Maryi także osoby spoza Sanki. Z roku 1834 pochodzi wpis: Wielmożne Państwo Wojciech i Katarzyna Wnukiewiczowie z Krakowa sprawili firanki kitajowe koloru fioletowego na obraz św. Jakuba i Matki Boskiej.

Z 14 na 15 października 1834 roku znowu dochodzi w Sance do kradzieży. W kronice parafialnej zanotowano: W dniu z 14 na 15 października w nocy złodziej dostawszy się przez chór koralików nitek 6 ukradł z obrazu Matki Boskiej i Melchizedek, który był srebrny pozłacany natedy znajdował się w puszce.

Lud szczodry i pobożny, chcąc wynagrodzić straty wyrządzone Matce Bożej, znosił dary. O czym świadczą kolejne wpisy: W roku 1837 Anna Bigajka z Zalasa darowała na obrusek bantuch perkalowy a to na ołtarz Matki Boskiej. A ksiądz proboszcz, chcąc wyrazić wdzięczność Bogu i Jego Matce za opiekę nad parafią, z własnej kieszeni złoci korony na obrazie i tak pisze: Koronę miedzianą z obrazu NMP ozłocić kazałem i koronę Panu Jezusowi z obrazu Matki Boskiej również kosztem ozłocić kazałem.

Kult Matki Bożej szerzy się także na okoliczne wsie. Sprzyjają temu ówczesne tragiczne wydarzenia związane z panującą zarazą. W latach czterdziestych XIX w. w całej okolicy, a właściwie tej części Polski panuje zaraza, ale Sankę cudownie omija. Ludzie przypisują to opiece Matki Bożej Saneckiej, dlatego mieszkańcy okolicznych wsi przychodzą do Maryi, aby prosić Ją o pomoc i opiekę.

28 lipca 1850 r. powstaje Arcybractwo Najświętszego Niepokalanego Serca NMP, później Bractwo Niepokalanego Poczęcia NMP.

W roku 1860 zanotowano w kronice kolejny dar: firanki białe muślinowe w kwiaty haftowane ofiarowała przed Matką Boską Wielmożna Pani Kaliksta z Hr. Skorupków Borowska. Dywan w kwiaty różnokolorowe, do przykrycia stopnia przed ołtarzem Matki Boskiej ofiarowała taż sama.

Natomiast ksiądz proboszcz w 1862 roku zakupił w Krakowie lampę ze srebra chińskiego, co zanotował w taki sposób: lampę przed Wielki Ołtarz ze srebra chińskiego kupiłem w Krakowie w handlu u P. Kaczmarskiego.

Mnożą się liczne wota i dary składane przy wielkim ołtarzu Matki Bożej i od parafian i od czcicieli poza nią istniejących. Z roku 1865 pochodzi wpis: Obrus perkalowy krajem haftowany i glasperkałem różowym podszyty sprawiła i ofiarowała na ołtarz NMP Agata Razoszczonka z Przegini Narodowej za który zapłaciła w klasztorze PP. Wizytek w Krakowie Złot. Reń. 15. Na dwa lata później kronikarz zanotował: obrus na ołtarz NMP perkalowy krajem kwiatami z włóczki różnego koloru ozdobiony, sprawiła Katarzyna Morysowa, parafianka z Sanki południowej wspólnie z synem Feliksem, za który Ztr. 12 wa. austr. Zapłacili.

Rok 1874 jest rokiem remontów. Ksiądz Ignacy Wojs dokonuje renowacji ołtarza głównego w kościele. Pisze, że Panu Sztorcowi w Krakowie za osrebrzenie sukienki do obrazu NMP zrobienie 12 gwiazd mosiężnych i pozłocenie ich w ogniu  oraz i dwóch koron nadto za dwa lichtarze z sześcioma świecznikami ubrane szkiełkami kryształowemi alias wisiorkami płaci 39 zł.  Wtedy to także Szymon Kadłuczka ufundował 6 lichtarzy mosiężnych kutych, każdy ważący 25 funtów wiedeńskich. Do dzisiaj stoją one w kościele przed ołtarzem. Natomiast sukno ponsowe na tło do obrazu NMP w ołtarzu oraz szkło czeskie i broszkę do koralików sprawiła WP Aniela Popielecka obywatelka krakowska a gospodyni plebańska. Zaś Salomea Wójciczka wdowa spod lasu Kopieckiego, ofiarowała koraliki do tego obrazu, co większe wybrano na jeden sznurek – Krzyżyk złoty pochodzi od Wielmożnej Pani Agnieszki Błantowny mamki  u Hr. Potockich i dotąd znajduje się na obrazie NMP. Reszta koralików sprzedano na odnowienie obrazu i osrebrzenie sukienki.

Na tym jeszcze nie koniec: Agnieszka Suślikowa z Frywałdu sprawiła 6 talerzyków blaszanych z szkiełkami kryształowemi i wisiorkami na 6 lichtarzy mosiężnych a 12 wisiorków do ołtarza wielkiego. Natomiast Wielmożna Pani Julia Migulowa Dziedziczka darowała własnoręcznej roboty antepedium przed Ołtarz Wielki – kanwowy – z którego pas odcięto do dzwonka przy zakrystii. A Irlik Ludwina z lamy fioletowej nakrycie obszyte białymi frędzlami ofiarowała.

W roku 1890 Sanka wzbogaciła się o nowy obrus płócienny do Wielkiego ołtarza z szeroką koronką pięknej ręcznej roboty (dar pewnej osoby z Krzeszowic), a rok później świece woskowe 6, malowane przed wielki ołtarz sprawiła pobożna parafianka Józefa Kwiatkowska wdowa z Sanki za 30 zł. Natomiast obrus płócienny na spod ołtarza ofiarowała Janikowa z Sanki.

Darów przybywało. Cztery lata później w 1895 rok zanotowano w kronice, że obrus płócienny z koronką (…) na wielki ołtarz oddano – ofiara Wielmożnej Pani Anieli Boczkowskiej z Tarnowa siostry bratowej wujka proboszcza. Rok później natomiast ofiarowała do kościoła przed wielki ołtarz Wielmożna Pani Migulowa wraz ze swą córką Martą nowe antypedium białego koloru, robione na kanwie.

Wota Matki Bożej Saneckiej

XX wiek


Przyszedł 1901 rok. Po wizytacji kanonicznej odnajdujemy wpisy: według rozporządzenia Najprzewielebniejszego Księcia Biskupa, podczas wizytacji w 1896 roku wymurowano ołtarz wielki z cegły i marmuru, antypendium dano marmurowe, było to dzięki ofierze parafian saneckich Franciszka i Jadwigi Bojdów. Natomiast z 1905 r. pochodzi kolejny dowód na dużą część wobec Saneckiej Pani Wielmożna Pani: Durowa żona Dr z Krzeszowic ofiarowała lampę przed ołtarz wielki, sukienkę na puszkę i dwie komeżki dla ministrantów. Rok później kronikarz zapisał:  Tomasz Kasperkiewicz i Rozalia żona, Maciej Wróbel  i Franciszka żona parafianie z Sanki ofiarowali do obrazu NMP w wielkim ołtarzu serca srebrne za otrzymane łaski i widoczną opiekę NMP.

Natomiast Ludwik Chmiel sklepikarz kółka rolniczego, złożył kwotę 140 koron na odnowienie obrazu N.M. Panny w Wielkim Ołtarzu, na podziękowanie za powstanie z ciężkiej choroby. Dano nową sukienkę na obraz osrebrzono sukienkę srebrną, kupiono cztery lichtarze przed tenże obraz oraz cztery świece woskowe i stolarska robota, na co wydano owe 140 koron.

W 1909 roku znów ofiarowano nowy obrus. Kronikarz zaznaczył, że Jaśnie Wielmożna Pani Ewelina Hrabina Dunin Borkowska Kolatorka Saneckiego Kościoła ofiarowała obrus na wielki ołtarz. Także Wielmożna Pani Katarzyna z Drozdowiczów Bergelowa obywatelka z Dobczyc ofiarowała do kościoła w Sance obrus ręcznej roboty na ołtarz i nakrycie na Cyborium pod Monstrancję.

Bardzo ciekawy jest wpis z roku 1914 mówiący o wysłuchanej modlitwie żony, która prosiła o powrót męża z wojny. Zofia Kramarczykowa z Sanki ofiarowała korale 3 nitki do obrazu NMP w wielkim ołtarzu . Mąż jej Fr. ranny  w obecnej wojnie (Sanka 10.10 1914) powrócił, jednak utracił nogę.

W tym samym czasie Pan Konstanty Fieber Dzierżawca dóbr Sanka, sprawił dywan przed wielki ołtarz w roku 1915. A w roku 1917 Bronisława Zielińska ofiarowała korale na obraz Matki Boskiej w Sance.

Po kradzieży i profanacji Najświętszego Sakramentu, które miało miejsce w 1925 roku, kiedy to złodzieje wykradli puszkę i rozsypali komunikanty, jako wynagrodzenie kupiono dwa wota przed obraz Matki Boskiej we wielkim ołtarzu. W tym także roku ksiądz proboszcz Józef Szeląg po pielgrzymce do Rzymu zapisał: Na pamiątkę zawiesiłem odznaki pielgrzymie przed cudownym obrazem Matki Boskiej we wielkim ołtarzu (orzeł polski i medalik dany mi własnoręcznie przez Ojca św. Piusa XI). Później Panna Aleksandra Reminówna z Kopców dała przed obraz Matki Boskiej jako wotum łańcuszek złoty z obrazkiem Matki Boskiej i małe serduszko srebrne. Również, jako wotum dała przed obraz Matki Boskiej Agnieszka Nęcek ze Sanki 1 nitkę grubych czerwonych korali, a Mikołaj Feluś kupił 6 świec ozdobnych na wielki ołtarz.

W 1930 roku ma miejsce szczególne zdarzenie w miejscowości Chrosna. Dotyczy ono kobiety pochodzącej z Sanki, która tam wyszła za mąż. Pewnego dnia wraz z mężem wyszli w pole do pracy. Jest upalny dzień. Słońce praży niemiłosiernie. Nie ma się gdzie ukryć. Mężczyzna mdleje na polu. Wtedy zrozpaczona żona wzywa pomocy. W pewnym momencie widzi inną kobietę idąca z dzbanem wody. Idę wam pomóc – woła do niej z daleka. Gdy mężczyzna zostaje ocucony, a ta chce wyrazić wdzięczność nieznajomej, okazuje się, że nikogo już nie ma. To szczere pole, więc gdzie jest owa kobieta? Wtedy przypomina sobie, że nieznajoma miała rysy Matki Bożej z Sanki. Często przed tym obrazem modliła się za młodu i wpatrywała się w Jej oblicze. To Ona przyszła im z pomocą. Uklękli razem z mężem na ściernisku i dziękowali Maryi za opiekę.

W czasie II wojny światowej dwie siostry z Sanki, dostają się do obozu w Ravensbruck. Tam zapadają na tyfus. Opiekuje się nimi pewna Niemka. Wychodzą cało i zdrowo z tej choroby. Pewnej nocy jedna z nich na pryczy obozowej, w czasie snu, to śmieje się, to znów płacze. Rano wszystkie więźniarki pytają zaciekawione: Co widziałaś, co ci się śniło? Opowiada im wtedy swój sen: Przyszła do mnie Matka Boża z saneckiego, parafialnego obrazu. Pocieszała mnie mówiąc, że już niedługo skończy się wojna i wrócę do domu. Tak też się stało.

Mimo wszystko, czas wojennej zawieruchy minął w Sance względnie spokojnie. To również zawdzięczano Matce Bożej z ołtarza tutejszego kościoła, o czym świadczy wpis z sierpnia 1949 roku: Pobożna osoba w Sance Joanna Chmielowa sprawiła wotum na podziękowanie Matce Boskiej za oddalenie nieszczęść podczas wojny, wotum to w kształcie korony zawieszono nad obrazem Matki Boskiej. Był to także rok, w którym do kościoła w Sance ufundowano obraz Serca Pana Jezusa pędzla Adolfa Hyły z Łagiewnik (znany dziś jako autor obrazu Jezusa Miłosiernego – Jezu Ufam Tobie). Obraz ten umieszczono w głównym ołtarzu nad obrazem Matki Boskiej Saneckiej.

Wszystkie wpisy do księgi inwentarzowej parafii, które mówią o ofiarowanych darach i wotach są świadectwem na kult Matki Bożej Saneckiej. Ludzie z tych okolic nie byli specjalnie zamożni i każda, nawet drobna rzecz w postaci kilku koralików, wymagała od nich wyrzeczeń. Jeśli jednak tak chojnie składali ofiary, musieli czuć taką potrzebę. Można przypuszczać, że było to formą podziękowania za otrzymane łaski i wysłuchane prośby.

Innym źródłem wiadomości o obrazie Matki Boskiej Saneckiej jest Księga Wizyt Dziekańskich. Pod rokiem 1955 znalazłem zapis biskupa Jopa, który gościł w Sance z wizytacją. Ksiądz Biskup pisze o znajdującym się tu pięknym obrazie Matki Boskiej łaskami słynącym.

Współcześnie


W ostatnim czasie 8 grudnia 2009 roku reaktywowane zostało w parafii Bractwo Niepokalanego Poczęcia NMP, które posiada Księgę Bracką z pierwszym wpisem księdza proboszcza Ignacego Wojsa z 1869 roku. Bractwo to codziennie modli się do Matki Bożej i co roku 8 grudnia w czasie drugiego odpustu parafialnego przyjmuje nowych członków.

29 lipiec 2010 roku zamontowano w kościele fanfary i napęd na zasłanianie i odsłanianie obrazu Matki Boskiej Saneckiej. W tym też roku w pierwsze soboty miesiąca wprowadzono Nabożeństwo do Niepokalanego Serca NMP.

W roku 2011 wszelkie wota i dary złożone Matce Boskiej Saneckiej umieszczone zostały w specjalnej gablocie w prezbiterium obok ołtarza. W tym roku swój dar złożyła Matce Bożej siostra Urszulanka Gabriela Pucek z Pniew (srebrny krzyż zasługi i dwa srebrne łańcuchy). To wotum z prośbą o nowe życie i szczęśliwe rozwiązanie dla rodzonej siostry Urszulanki Szarej, która nie mogła mieć dzieci. Dziś jest szczęśliwą matką.

13 sierpnia 2012 roku został ofiarowany Matce Bożej klejnot złoty z czerwonym rubinem i dwoma białymi cyrkoniami przez Tadeusza i Dorotę Gawin. To dar na podziękowanie za otrzymane łaski z prośbą o dalszą opiekę. Pan Tadeusz twierdzi, że zawsze ilekroć modlił się przed obrazem Matki Boskiej Saneckiej widział na sukience, nad Jej głową, taki klejnot. Pewnego dnia zagadnął mnie, gdzie on jest i kto go zdjął? Wyjaśniłem, że nigdy takiego nie było, wtedy pan Tadeusz dał złotnikowi zrobić to, co widział i ofiarował Matce Bożej. Obecnie znajduje się na sukience Maryi.

Od 31 maja 2013 roku na zakończenie nabożeństw majowych odbywa się w kościele przed obrazem Matki Boskiej konkurs pieśni i piosenki maryjnej. Wierni sami z serca śpiewają pieśni ku czci Naszej Matki. Najmłodszy uczestnik był w przedszkolu, a najstarszy miał ponad 80 lat. W ten sposób wydobywane są na światło dzienne stare pieśni maryjne dziś już nie znane.

W maju tego roku otrzymałem od Darii – mojej parafianki – serduszko, jako wotum do obrazu Matki Bożej. Okazało się, że została uzdrowiona z raka szyjki macicy jej siostra. Ona wraz z mamą codziennie modliły się do Matki Bożej o uzdrowienie. Daria przed obrazem Matki Boskiej Saneckiej w kosciele, mama w swoim domu. Jak sama ofiarodawczyni przyznaje, gdy przyszła do Matki Bożej i zobaczyła tyle wotów, pomyślała sobie: Matko Boża Ty tu wysłuchujesz. Musisz mi pomóc, aby moja siostra wyzdrowiała. Tak też się stało. Po gorącej modlitwie, która trwała nieprzerwanie prawie trzy tygodnie otrzymała telefon. Nie ma raka i wydaje się, jakby go  nigdy nie było.

Oto jej krótkie świadectwo:

Szczęść Boże,

Jakiś czas temu u mojej siostry Anetki wykryto wirus HPV (powodujący raka szyjki macicy) i początkowe stadium raka. Bardzo się tym przejęłam i kiedyś będąc na mszy św. tak sobie pomyślałam patrząc na obraz Matki Bożej Saneckiej, że skoro otrzymała tyle wotum wdzięczności to musi „działać” i na pewno mi też pomoże. Akurat tak się zdarzyło, że mojej siostrze pobrano za parę dni wycinek, aby stwierdzić, jak mocno zajęta jest macica – na wynik trzeba było czekać chyba 3 tyg., więc od tego czasu zaczęłam się intensywnie modlić przed obrazem Matki Bożej Saneckiej (którą od Ks dostaliśmy:)) o uzdrowienie Anetki i obiecałam Matce Bożej, że jeżeli jej pomoże, to kupię jej złote serduszko… No i stało się, lekarka zadzwoniła do siostry i powiedziała, że nie wie, jak to jest możliwe, ale nie ma żadnych komórek rakowych i co dziwniejsze nie ma też wirusa HPV, co ją bardzo zdziwiło, gdyż potwierdzały go dwie wcześniejsze cytologie.

Nie wiem, czy to ja wymodliłam, czy może moja Mama, bo też się modliła, ale Matkę Bożą mamy jedną, więc jej się należą podziękowania.

Mam nadzieję, że nie namieszałam za bardzo i napisałam to w miarę zrozumiale.

Pozdrawiam,
Daria

Otrzymałem także świadectwo mojej parafianki Stefanii Wróbel ur. w 1927 roku:

W czasie okupacji byłam 16 letnią dziewczyną, gdy Niemcy przyszli do domu poszukując radzieckiej radiotelegrafistki Olgi. (Żyje do dnia dzisiejszego we Lwowie). Rodzice przechowywali ją wraz z oficerem rosyjskim w swoim domu. Nie wydałam mamy, gdy przyszli Niemcy, ona przebywała na ten czas w okopach koło kościoła. Tata już wcześniej dostał się do obozu w Oświęcimiu. Był cieślą, budował baraki, podobno tam spadł z jednego i złamał biodro. Tyle o nim pamiętam. A ja wraz z siostrą zostałam wywieziona do obozu w Ravensbruck. Tam zachorowałyśmy na tyfus. Pomagała nam pewna Niemka.

Pewnego dnia, na wiosnę miałam sen. Zobaczyłam Matkę Bożą z Saneckiego obrazu. Pocieszała mnie. Nic nie mówiła, ale patrzyła dobrotliwie i jak dziecko, gdy gaworzy, pocieszała mnie. To ja do Niej mówiłam: Znalazłaś mnie tu na pryczy, w tym obozie? Ona nic nie mówiła. Było mi tak dobrze, gdy ją widziałam. Gdy się obudziłam, wszystkie więźniarki wypytywały mnie o to, co mi się śniło, bo wszystkich pobudziłam w nocy. Raz po raz podobno płakałam i śmiałam się. Matka Boska przyszła mnie pocieszyć, potem niedługo wojna się skończyła.

Jeszcze jedno świadectwo pochodzi z 16 lipca 2014 roku:

Z opowiadań mojej Mamy pamiętam, że w latach 1860 – 1888 panowała w naszej okolicy zaraza. Są jeszcze po dzień dzisiejszy cmentarze choleryczne  w miejscowości Rybna oraz w miejscowości Czułów. W Czułowie ludzie bardzo licznie umierali. W Sance tym czasem, choroba ta nie była zagrożeniem. Przypisywano to opiece Matki Bożej. Ludzie zebrali się i przyszli z pielgrzymką do Matki Bożej Saneckiej. Po modlitwie i zawierzeniu się Maryi, śmierć przestała zbierać swoje żniwo także w Czułowie. Uznano to za szczególne działanie Matki Bożej Saneckiej.

Zofia Gala, parafianka z Sanki

I kolejne świadectwo:

W moim przypadku cudem jest to, że żyję. Urodziłam się w 1952 roku. Przed moimi narodzinami zmarło dwóch moich braci i dwie siostry. Mając jeden roczek zachorowałam i nie wiele mi już zostało życia – lekarz który mnie leczył rozłożył ręce – nie ma ratunku. Wtedy rodzice zwrócili się o pomoc do Matki Bożej Saneckiej i według słów moich rodziców – cud się stał, zaczęłam szybko wracać do zdrowia.

W podzięce rodzice kupili wotum do obrazu Matki Bożej Saneckiej. To wszystko wiem z opowiadania moich rodziców.

Jadwiga Morgaś

Niezwykłe wydarzenia w Sance, ks. Jarosław Żmija opisywał także w liście do Arcybiskupa Wacława Depo:

(…) Później dar od pani konserwator, która malowała u mnie obraz św. Jana Pawła II. Uważa, że zostało uzdrowione jej oko, na które prawie nic nie widziała i ręka po ciężkiej operacji. Lekarze orzekli, że nie będzie nią ruszać, a ona dalej maluje.

A jeszcze później ks. Arcybiskupie miałem zdarzenie, które do dziś mnie zastanawia. Mój brat ma chorego syna Juliana. Chodzi do pierwszej klasy. Wykryto u niego naczyniaka. Miał wtedy może cztery latka. Od tamtego czasu często boli go główka. Nie dawno w sobotę zadzwoniła do mnie około Apelu Jasnogórskiego, moja bratowa i mówi mi: Módl się za Juliana, bo jest nie dobrze. Od rana boli go głowa. Dałam mu już dwa czopki i nic nie pomaga, robię mu okłady głowy, a on wciąż płacze i krzyczy. Już rączki mu drętwieją. Poszedłem przed obraz Matki Bożej. Gdy wróciłem, wysłałem jej smsa: Na pewno będzie dobrze, nie martw się. Otrzymałem wiadomość: Jest dobrze, zasnął, ale jutro muszę ci coś powiedzieć.

Następnego dnia mam telefon: Słuchaj! Krzyczał, płakał, wzięłam naczynie i poszłam do łazienki po zimną wodę. W pewnym momencie cisza. Jak makiem zasiał. Mateusz (najstarszy syn poszedł do pokoju, bo sam się przyznał, że myślał iż Julek umarł) i gdy wchodzi do środka słyszy: „Po coś tu przyszedł. Jak ty przyszedłeś Ona poszła”. Myślał, jak później przyznaje, że brat majaczy i mówi do niego: „Mama poszła po wodę, ale zaraz wróci i zrobi ci kompres.” A maluch mówi do niego: „Nie mama, Matka Boża była u mnie z Sanki i głaskała mnie po głowie i głowa już mnie nie boli.” Następnego dnia pytali go: „Skąd wiesz, że Matka Boża z Sanki. Sama była?” Sama. „Ale przecież na obrazie jest z Dzieciątkiem. Gdzie był Pan Jezus?” Święty Józef Go pilnował. „A skąd wiesz? Matka Boża Ci powiedziała?” Nie! I zaczął się śmiać… „To już sobie wymyśliłem, ale Matka Boża była sama. I miała złotą sukienkę.”

A ostatnio mama z sąsiedniej wsi przyszła na nowennę i prosiła o modlitwę za szesnastoletnią córkę. Od dwóch miesięcy była w śpiączce. Modliliśmy się, dałem jeszcze relikwie krwi św. Jana Pawła II i ta dziewczynka obudziła się, zaczęła ruszać ręką. 

Piszę to wszystko ks. Arcybiskupowi z wielką radością i pokorą. Wielkie rzeczy Pan Bóg działa w naszej małej Sance. W czasie rorat mówiliśmy o Matce Bożej Częstochowskiej. 2017 rok 300 rocznica Jej koronacji, a u nas roczek. Łączy nas Arcybiskup Częstochowy ks. Wacław Depo – tak mówiłem parafianom. Bardzo gorąco, z serca dziękuję i proszę o modlitwę za nas.

Matka Boża Sanecka uratowała także młodą pacjentkę w jednym z krakowskich szpitali.

Dnia 13 października 2016 r. szesnastoletnia dziewczyna trafiła do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Lekarze stwierdzili zapalenie płuc. Po kilku dniach stan się pogorszył i została przewieziona na oddział intensywnej terapii.

Została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną, lekarze nie mogli opanować choroby, jej organizm buntował się na wszystkie leki, przestawały pracować nerki, wątroba, a płuca wspomagał respirator. Lekarze po długiej konsultacji poinformowali rodzinę, że wyczerpali wszystkie możliwości leczenia, orzekli że stan dziewczynki jest krytyczny. Najbliższa rodzina przyszła na nowennę do Matki Boskiej Saneckiej prosić o cud uzdrowienia.

Rodzina zawiozła dziewczynce obrazek Matki Boskiej Saneckiej do szpitala, położyli jej na klatce piersiowej i zaczęli się modlić.

Po chwili dziewczynka delikatnie poruszyła głową i ręką. Następnego dnia stan jej zdrowia się troszkę poprawił z czego byli zadowoleni rodzina i wszyscy pracownicy szpitala. Rodzina, znajomi nieustająco się modlili. Pojechały też relikwie św. Jana Pawła II . rodzina położyła jej relikwie na klatce piersiowej gorąco się modląc.

Po zakończeniu modlitwy zaczęli do niej mówić i żegnając się z nią otworzyła oczy.

Z niedowierzeniem lekarze orzekli, że stał się cud. Ordynator szpitala wypowiedział się, że z jego długoletnim stażem pracy nie miał takiego przypadku.

Z każdym dniem stan dziewczynki się poprawiał. Po trzech miesiącach pobytu w szpitalu wróciła do domu.