– akt urodzenia dziecka
– akt zawarcia sakramentu małżeństwa
– dowody osobiste rodziców
– zaświadczenie praktykowania swojej wiary przez rodziców chrzestnych (z parafii zamieszkania)
Gdy Jan Paweł II przyjechał po raz pierwszy do Polski w 1979 r. i był w Wadowicach, wszedł do parafialnego kościoła, uklęknął przy chrzcielnicy, modlił się przy niej, a następnie ją ucałował.
Tu wszystko się zaczęło – mówił później…
Tu przy chrzcielnicy zaczęła się także nasza przygoda z Bogiem. Chrzcielnica może znajdować się tylko w kościele parafialnym i dlatego jest to ważne miejsce, które wciąż winno przypominać nam, jak wielka jest nasza godność. Św. Ireneusz już w IV wieku wołał: Poznaj godność swoją o chrześcijaninie. To zresztą najstarszy obiekt w naszym kościele, pochodzący z XVI wieku (oprócz chrzcielnicy także miedziany kociołek na wodę chrzcielną). Dlatego chrzcielnica stoi na widocznym miejscu, by przypominała nam naszą więź z Bogiem. Jesteśmy Jego dziećmi.
Chrzest święty to pierwszy (bo bez niego wszystkie inne sakramenty są nie ważne) i najpotrzebniejszy sakrament, który gładzi grzech pierworodny, włącza nas do wspólnoty kościoła i czyni nas dziećmi Bożymi. Tak uczy nas katechizm.
W Starym Testamencie zapowiedzią chrztu św. były wody potopu, a także przejście Izraelitów przez Morze Czerwone, czy piękne opowiadanie o uzdrowieniu z trądu Syryjczyka Naamana, który siedem razy zanurzył się w wodach Jordanu. Woda oczyszcza ciało człowieka.
W Nowym Testamencie widzimy Jezusa nad Jordanem, który przyjmuje chrzest z rąk Jana Chrzciciela, ale tam dzieje się coś więcej; zstępuje Duch Święty. Od tego momentu woda nie tylko obmywa człowieka z grzechu, ale człowiek zostaje obdarzony życiem Boga, Jego Duchem.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa sakramentu chrztu udzielano dorosłym. Przez 3 lata katechumen czyli człowiek który pragnął przyjąć chrzest, przygotowywał się do tego wydarzenia. Po trzech latach w Wielką Sobotę otrzymywał trzy sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego: chrzest, bierzmowanie i Eucharystię. Później od 3 wieku przyjął się chrzest niemowląt, sakramenty zostały rozdzielone. Chrztu udzielano w specjalnej kaplicy, która znajdowała się zazwyczaj przy wejściu do kościoła i zwana była baptysterium.
W Baptysterium woda miała 80 cm głębokości. Gdy chrzczony był mężczyzna w środku stali dwaj diakoni, a gdy kobieta dwie diakonise. Kandydat do chrztu zrzucał odzienie wchodził do wody i tam był trzykrotnie zanurzony w wodzie. Na pamiątkę trzech dni, które Chrystus spoczywał w grobie. Chrzest bowiem to zmartwychwstanie do nowego życia w Chrystusie. Biskup tym czasem wypowiadał imię i formułę chrztu:
Imię jest bardzo ważne. Bóg zawsze zwraca się do człowieka po imieniu. Święci, którzy doświadczali przeżyć mistycznych opisują, że wszystko się zaczęło wtedy, gdy Bóg wypowiedział ich imię. Wybierajmy imiona świętych. To także świadczy o naszej wierze. Pamiętam imiona moich uczniów: Ariel – nikt nie mówił do niego w szkole inaczej jak proszek do prania, albo dziewczynka; Lawinia – wołano za nią Lawina albo Leniwa.
Formuła chrztu brzmi:
Ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Chrztu św. może w niebezpieczeństwie śmierci udzielić każdy człowiek, który wyrazi takie pragnienie i dokona tego tak jak uczy kościół; poleje głowę dziecka wodą i wypowie powyższe słowa. Z prawa tego często korzystają pielęgniarki czy lekarze w szpitalach.
Gdy dorosły człowiek wychodził z wody nakładano na niego białą szatę, symbol łaski Bożej. Dziś matka chrzestna nakłada dziecku zazwyczaj taki śliniaczek, choć można uszyć białą szatę dziecku i ubrać je w nią, czy też ofiarować biały materiał np. na Komunię Świętą przy tej okazji. W tej długiej białej szacie ochrzczony podchodził do biskupa i otrzymywał sakrament bierzmowania. Dziś w czasie obrzędu chrztu dziecko także namaszcza się Krzyżmem świętym i namaszczenie to symbolizuje potrójną misję Chrystusa w którą przez ten sakrament człowiek zostaje włączony. Jest to misja kapłańska, że może od tego momentu uczestniczyć w ofierze Eucharystycznej Jezusa Chrystusa. Tylko człowiek ochrzczony mógł być na całej Mszy Świętej. Katechumeni, którzy nie przyjęli chrztu, po kazaniu byli wyprowadzani przez diakona ze świątyni i zamykano drzwi.
Następnie, to misja prorocka – każdy ochrzczony ma być prorokiem świadkiem Jezusa Chrystusa w swoim życiu. Warto się zapytać siebie, czy daje świadectwo swoim życiem moim bliźnim. I wreszcie funkcja królewska. To znaczy, że każdy z nas od momentu chrztu ma otwarte Królestwo niebieskie. Należy do wielkiej rodziny Kościoła. Ma szczególną więź ze świętymi w niebie, aniołami. Chrzest to nie prywatna sprawa rodziców dziecka, to wspólna sprawa nieba i ziemi. Także parafii do której przez sakrament chrztu każdy z nas przynależy. Od tej pory parafia będzie się modlić za tego człowieka. Proboszcz parafii będzie w każdą niedzielę i święto nakazane odprawiał w jego intencji Mszę św. i odmawiał brewiarz. Choćby był nie wiem gdzie, na wakacjach np. na Krecie, w Ameryce, modlitwa proboszcza będzie mu towarzyszyć.
Ojciec chrzestny w czasie chrztu od Paschału, który symbolizuje Chrystusa Zmartwychwstałego zapala świecę. To znak, że Bóg daje światło życia. Ja mam się spalać jak ta świeca trudząc się o niebo, Bóg jest dla mnie światłem. Świeca od chrztu winna towarzyszyć nam przez całe życie i w czasie Komunii Świętej i ślubu jak bywało dawniej i przy śmierci – jako nasza Gromnica. Jej spalanie się, winno przypominać nam o przemijaniu naszego życia.
Rodzice i chrzestni mają być świadkami wiary dla dziecka które przynoszą. Liczy się nie impreza i prezenty, ale łaska Boga. Nie bogactwo chrzestnych, ale ich modlitwa i dobry przykład dawany dziecku.
Zgładzenie grzechu pierworodnego, potrójna misja kapłańska, prorocka, królewska, wlanie cnót Bożych w człowieka: wiary, nadziei i miłości. Przez chrzest rezygnuje ze świata i wybieram niebo jako moje miejsce ostateczne. Rodzice i chrzestni przy chrzcie w imieniu dziecka, a potem każdy z nas przy różnych okazjach ważnych, (np. w każdą Wielką Sobotę) wyrzeka się zła i tego co prowadzi do zła, by grzech nas nie opanował oraz szatana, który jest głównym sprawcą grzechu. Trzeba być tego świadomym i żyć na tym świecie, ale nie być z tego świata.
Tak mówiono o pierwszych chrześcijanach: Żyją jak wszyscy inni, ale są jakby nie z tego świata. Są wierni jednej żonie, jednemu mężowi. Nie zabijają dzieci, nie kradną, wzajemnie sobie pomagają. To co czytamy także w Dziejach Apostolskich: Zobaczcie jak oni się miłują.
Dlaczego? Bo maja świadomość, że są dziećmi samego Boga.